Przed dwoma godzinami przywieźliśmy spanikowanego Cukierka do naszego domku. Włożyliśmy toto do kuwety (wiadomo - najważniejszy punkt domu musiał zostać przedstawiony kotu od razu), z której kocisko szybko wylazło, pozostawiając za sobą szlaczek drewno-żwirku. Kocię sprintem zamiotło się pod łóżko w sypialni. Po niedługiej chwili wychynęło i zaczęło obrabiać futro baranie leżące przed łóżkiem, przez co baran wylądował w szafie na czas nieokreślony. Nie minęło pół godziny, a kocur wlazł na łóżko, zaczął mruczeć i wyginać grzbiecik. Po 1,5 godziny kocię nam padło. Mały śpi słodko, a my...zastanawiamy się, jak wydobyć spod niego naszą pościel, byśmy też mogli iść spać. DOBRANOC! :)
Śliczny kociamber! Kciuki, by się szybko zaaklimatyzował :)
OdpowiedzUsuńCałą noc spędził z nami w sypialni :) Łasi się niesamowicie, wystarczy coś powiedzieć (byle nie podniesionym głosem), a kocurek wygina grzbiecik, prostuje ogon i włącza głośne mruczenie! I paraduje w te i wewte ;) (po człowieku też, ech)
OdpowiedzUsuńhehe, a ugniatał Was łapkami jak mruczał, lub przed ułożeniem się do snu?
OdpowiedzUsuńMinimalnie ;)
OdpowiedzUsuń