czwartek, 10 maja 2012
Nowa jakość życia...kota (i nasza) ;)
Cuks jest już po zabiegu. Nawet szwów nie ma, tylko taką srebrną pastą jest wysmarowany, więc oczywiście zostawia ślady w całym mieszkaniu.
Wczoraj był biedniutki - cały posikany, a my nie mogliśmy go umyć (został tylko wytarty, więc śmierdział niemożebnie).
Zataczał się, nie kontrolował tylnej części ciała. Ale nie miauczał, był grzeczny.
I oczywiście garnął się do nas. Dzisiaj dostał już swoje chrupki i więcej wody (wczoraj tylko kropelkę).
Dzisiaj było też już mruczando. Przez przymusową dietę przed zabiegiem i po nim (dieta w tym przypadku równa się zero żarcia), Cuks zmalał i to nie tylko w oczach.
Ale podejrzewam, że szybko wróci do "normalnego", wypasionego stanu :)
No a nas czeka gruntowne sprzątanie domu (takiej ilości żwiru, poroznoszonej dosłownie wszędzie [świetnie "przenosił się" na mokrym futrze], jeszcze tutaj nie widziałam), mycie podłogi po posikanym kocie i wietrzenie po tymże ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam to samo - wszystko będzie dobrze - pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń:). ważne, że już po :)1
OdpowiedzUsuń