piątek, 20 kwietnia 2012

Obudził mnie dzisiaj...

...dźwięk żwiru uderzającego z siłą o ścianki kociej toalety. Wczoraj było to samo. I jakby tego było mało, w obu przypadkach, kot prosto z kuwety przyleciał do sypialni i wskoczył na łóżko, zostawiając za sobą "uroczy" szlaczek żwirkowy i mało przyjemną smugę zapachową...

8 komentarzy:

  1. Nie zazdroszczę, choć znam z autopsji niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też miałam żwirek - ciągle musiałam go zbierać po całym mieszkaniu - nauczyłam 2 moje koty inaczej.... kładę do kuwety pare listków papieru toaletowego i mam spokoj............. acha
    to nie jest zwykła kuweta tylko taka jak się kupuje do malowania ścian w komplecie z siatką i walkiem - to jest fajne - bo najpierw jest taki jakby schodek na ktory kot wchodzi i dalej kuweta do ktorej robi - takze schodzi z tego suchymi łapami - kosztuje grosze. Trzeci kot jest najlepszy sam od początku załatwia się do dziury w wanience (prysznic) - muszę tylko porządnie spłukać lub wziąć przez papier i umyć. Mam szczęście zapachu w domu nie mam - nawet w łazience - jak ktoś do mnie przychodzi - mówi że tak jakbym zwierząt nie miała - zero kociego i psiego zapachu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja poprzednia kota też robiła do dziurki w wannie. Nie powiem było to baaardzo wygodnie :))

      Usuń
  3. Retro - niezły pomysł z tą kuwetą :) A z papierem nie wiem, bo mój kopie jak szalony, więc porozrywa i i tak dokopie się do spodu kuwety, a więc do żwirku...No a na zapach cóż się poradzi - nic. Kupa nie fiołek - śmierdzieć musi i już ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to z tymi kociastymi jest , moim tez sie zdarza. Bardziej mnie denerwuje jak po kuwecie idzie sie jeden taki uwalic na stół, ale co mam zrobic. Nie zabije dziada ... bo poza tym jest świetnym koteczkiem. Uodparaniamy sie na zarazki przynajmniej ....

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie wkurza, że moje tylko czekają na to aż posprzątam kuwetę, żeby natychmiast ją ochrzcić...;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też tak kiedyś miałam. Najgorsze było włażenie do mojego łóżka i ugniatanie mnie i pościeli tymi brudnymi łapkami prosto z kuwety i ten wszędobylski żwirek i zapach. Razem z moimi kotami zaczęliśmy współpracę z zaprzyjaźnioną firmą, która wprowadzała nowy produkt na nasz rynek. Koty testowały go pod względem nauki korzystania z WC. Teraz mam święty spokój. Z rana tylko wodę spłuczę w kibelku po nocy i nic mi nie śmierdzi w domu i nie zgrzyta pod stopami.

    OdpowiedzUsuń