wtorek, 29 listopada 2011

Kot pracujący

Kot, podobnie jak my, "pracuje" 8 godzin dziennie. W zasadzie to wespół z R tworzą zgrany (ekhm) team, którego schemat codziennej pracy wygląda mniej więcej tak: R projektuje na laptopie, a kot obok laptopa waruje i bacznie obserwuje kursor na wyświetlaczu. Ba! Poluje nań, a czasami szuka go nawet z tyłu laptopa. Zdarza się, że aby lepiej widzieć czy R nie popełnił jakiegoś błędu, wchodzi na klawiaturę i z pyszczkiem przy monitorze śledzi jego pracę...


poniedziałek, 28 listopada 2011

Kot - bezwstydnik!

Okazało się, że przy kocie "pewnych rzeczy" robić się NIE DA. R zaordynował wyrzucanie kota z sypialni, gdy chcemy eee - pobyć razem, ponieważ kocisko bezwstydnie nam się przygląda. Mało tego - potrafi podejść i przeszkadzać, albo romantyczną ciszę zakłócić swoim supergłośnym mruczeniem (nie da się wtedy skupić, NIE DA - zazwyczaj wybuchamy wtedy oboje śmiechem), więc albo kot won z pokoju, albo nasze życie erotyczne legnie w gruzach. I pozdrowienia dla wszystkich, którzy wiedzą, o czym mówię ;)

piątek, 25 listopada 2011

Drapak rozdziewiczony ;)

Kocur szaleje na drapaku tak, że cała buda aż się chwieje. Najgorsze jest to, że ponieważ sprzęcior stoi obok sofy, to kocisko traktuje ją, jak przedłużenie drapaka...

Na zdjęciu Cukier w tulejce - póki co się do niej mieści, ale podejrzewam, że któregoś pięknego dnia się w niej zaklinuje, bo rośnie, jak na drożdżach :D

czwartek, 24 listopada 2011

Olaboga!

Kot się rozbestwił! On już nie biega, on frunie nad podłogą! Mała torpeda sunie przy ziemi i biada tym, którzy staną jej na drodze...Albo w dzikim szale wspina się po sofie, w tę i z powrotem, w tę i z powrotem, kalecząc boleśnie mebel (taka piękna sofa...była, chlip). Dobrze, że przynajmniej w nocy (póki co) jest trochę spokoju. Mały układa się przy mojej głowie (albo pod pachą/u boku R), załącza mruczando i zasypia grzecznie :)

wtorek, 22 listopada 2011

R pracuje w domu...z kotem

R: wieczorem Ty go miziasz, bo ja już nie daję rady
R: skacze z biurka na moje kolana
Ja: :)
R: i zaraz wraca na biurko
Ja: śpi na nim?
R: na klawiaturze
R: on wszędzie zaśnie

;)

niedziela, 20 listopada 2011

Cuks w nowym domku - od teraz już z nami :)

Przed dwoma godzinami przywieźliśmy spanikowanego Cukierka do naszego domku. Włożyliśmy toto do kuwety (wiadomo - najważniejszy punkt domu musiał zostać przedstawiony kotu od razu), z której kocisko szybko wylazło, pozostawiając za sobą szlaczek drewno-żwirku. Kocię sprintem zamiotło się pod łóżko w sypialni. Po niedługiej chwili wychynęło i zaczęło obrabiać futro baranie leżące przed łóżkiem, przez co baran wylądował w szafie na czas nieokreślony. Nie minęło pół godziny, a kocur wlazł na łóżko, zaczął mruczeć i wyginać grzbiecik. Po 1,5 godziny kocię nam padło. Mały śpi słodko, a my...zastanawiamy się, jak wydobyć spod niego naszą pościel, byśmy też mogli iść spać. DOBRANOC! :)


środa, 16 listopada 2011

Nowa graficzka cukierkowa :)

Cuksik przybędzie do nas jeszcze wcześniej niż myślałam, bo już w najbliższą niedzielę. Tymczasem prezentuję kocią grafikę w nagłówku bloga oraz nową łapkową favikonę. Obie zrobione przez koleżankę Kingę D. :) Kinia, dzięki!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Coraz bliżej...Cukierka ;)

Dzisiaj na swojej skrzynce mailowej znalazłam wiadomość od właścicielki hodowli, z której bierzemy Cuksa. Zawiera najświeższe zdjęcia naszego kocura - jedno z nich zamieszczam :)

niedziela, 6 listopada 2011

Cukierkowa wyprawka - komplet :)

Po długich, a ciężkich, doszliśmy z R do punktu, który nazwać można "kompromisem", jeśli chodzi o wybór kocich gadżetów. Całość została właśnie zamówiona via net (poza karmą poleconą naszemu małemu - Biomillem, której zakupem zajmiemy się jutro). Spieraliśmy się chyba o każdy element cukierkowego wyposażenia, m.in. o kuwetę, bo R spodobał się model automatyczny o wyglądzie...odkurzacza, ale za to z jakimi "technicznymi" bajerami! Takie Porsche wśród kuwet marki Bionaire. Koniec końców zamówiliśmy jednak dość klasyczne, za to gabarytowo nie znów takie klasyczne (ogromne) pudło kuwetowe z wkładem (filtrem na dachu). Mam nadzieję, że skutecznie wyfiltruje kocie smrody, fuj...Poza tym jest transporter cabrio, drapak mały, ale za to konkretny (ja uparłam się na taki, który ma przynajmniej jedną tuleję, R musiał mieć hamak - znaleźliśmy więc sprzęt, który ma oba te bajery, no i mamy nadzieję, że kotu też się spodoba, bo to w końcu dla niego ;)). Prócz tego zamówiliśmy żwir Porta Pine (ponoć najlepszy z najlepszych - się okaże), śmieszne miski ceramiczne, szczotę i zabawki (w tym "edukacyjną" zabawkę z kulkami oraz szeleszczący tunel, na który uparł się R i coś czuję, że ten wybór się na nim zemści - będzie się mścił regularnie, każdej nocy...). Poniżej prezentuję większą część kocich zakupów, uff :)

Foto Zooplus (polecamy ten sklep!)







czwartek, 3 listopada 2011

"Mam bzika na punkcie Koci(a)ka"

Temat kociej wyprawki kręci się w naszych głowach i prawdopodobnie w ten weekend wyruszamy na poszukiwanie całego kramu. Mogę go więc na chwilę odłożyć (temat znaczy się) - jak będzie już co pokazać, to oczywiście - pokażę :)
A teraz będzie po babsku, a co! Dziś są moje imieniny i w ramach tegoż święta sprawiłam sobie prezent...kocio-kobiecy :)

Szykowna kocia torebeczka od dawna stanowiła obiekt moich achów i ochów, jednak cena skutecznie mnie odstraszała. Tym razem się nie oparłam (ku rozpaczy R, czyli Lubego) i oto jest, TADAM! ;)
Kocisko będzie miało się do czego pakować...

Foto net.