Kot wyjazdowy pakuje się sam. Elegancko, bez niczyjej pomocy pakuje się...do bagażu. Do każdego "bagażu". Wchodzi do toreb i torebek. Do waliz i walizek. Nawet do reklamówek. Podejrzewam, że gdyby na jego drodze znalazła się kosmetyczka, to do niej też spróbował by się spakować.
I oczywiście za każdym razem, gdy szykujemy się do wyjazdu, kot jest pierwszą "rzeczą", jaka ląduje w bagażu ;)
U was też? Mnie ostatnio koleżanki straszyły, że przyjdą z torbą w odwiedziny i koty wyniosą ;)
OdpowiedzUsuńTak to prawda - do każdej torby - jak przyjeżdza do mnie córka obowiązkowo najpierw zagląda póżniej - myk i już jest w torbie :))
OdpowiedzUsuńa potem wszystko zakłaczone i na wyjeździe czuję się jak w domu, cała w kłaczkach;-)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu Raban wyłożył się niepostrzeżenie na pięknie wyprasowanych i poukładanych ubraniach w walizie rodziców R. Zasnął ;) Pogniótł i zakłaczył wszystko oczywiście ;)
OdpowiedzUsuń