poniedziałek, 13 lutego 2012

Kot ze względów higienicznych...

...będzie chyba musiał mieć przycięte futro w okolicach ogona...Okazuje się, że razem z R będziemy mieli świetne przeszkolenie, jeśli chodzi o mycie i przewijanie, a wszystko dzięki kotu, który niestety nie zawsze czysty i pachnący opuszcza swoją przedkuwetkową matę. Ostatnio, zdesperowani, zaciągnęliśmy kotowa pod prysznic. R trzymał toto z wypiętą pupą, a ja polewałam ciepłą wodą z prysznica. Kocisko, o dziwo, na spokojnie zniosło całą operację. Mało tego - kotow mruczał, zadowolony. My zadowoleni byliśmy zdecydowanie mniej, ale cóż...jak już pisałam - przynajmniej jak zdecydujemy się kiedyś na ludzkie dziecko (teraz mamy kocie ;), to będziemy mieli spore doświadczenie, jeśli chodzi o pielęgnację takiego szkraba...

1 komentarz:

  1. Ja przepłaciłam kiedyś taką operację ranami na rękach:-( Z moim Księciem nie ma żartów: nie życzy sobie i już!

    OdpowiedzUsuń